Tekst: Krystyna Niemiec
Marzenia
dobra rzecz
Po
południu Grzegorz powiesił hamak na tarasie. Wyciągnął się
wygodnie i rozmarzonym wzrokiem spojrzał na pierzaste chmurki.
Słoneczko przygrzewało, a wietrzyk przyjemnie chłodził. Grześ
zamierzał przeczytać książkę, którą pożyczył mu przyjaciel.
Była to powieść dla młodzieży pod tytułem ""Przygody
chwackich harcerzy". Trzymał ją na
kolanach, lecz zanim zaczął czytać, zapadł w drzemkę. Morze
było wzburzone, fale z hukiem uderzały o skalisty brzeg, do którego
miał przybyć statek. Odważny kapitan stał na mostku i nie
zamierzał się poddać. Statek musi dotrzeć na miejsce. W ładowni
leżą przecież świeże warzywa, na które czeka przepiękna
hrabianka. Jeśli statek roztrzaska się na skałach, Elżbietka nie
skosztuje pożywnej marchwi i
orzeźwiającej rzeżuchy. Będzie tak rzewnie płakać, że rzeki
wystąpią z brzegów. Wszystko będzie mokre: zboże na polach,
rzodkiewki na grządce, plaże, a nawet wierzchołki drzew. Kapitan
aż spocił się z wrażenia. Czuł, że strużki potu ciekną
mu po twarzy. Grzegorz
gwałtownie się obudził. Pierzchły senne marzenia. To nie
płaczliwa panna, lecz jego młodsza siostrzyczka Hela stała obok i
z niewinną minką chowała za siebie konewkę, której używała
przed chwilą do obudzenia śpiocha. Grzesiek przeciągnął się.
Nie zamierzał się gniewać i obrażać, przecież nic się nie
stało. Postanowił jednak skorzystać z okazji i w rewanżu zażądał
wypicia soku z porzeczki.
No comments:
Post a Comment